Psijacielu drogi, czyli ile kosztuje moje psie szczęście

Akcja Psijacielu drogi organizowana przez Niuchacza oraz Białego Jack'a ma na celu uświadomienie ludziom, że posiadanie psa to nie tylko same przyjemności, ale również duża odpowiedzialność oraz przede wszystkim wydatek finansowy, a sama dobra wola i chęci nie są w stanie opłacić psu jedzenia, niezbędnych rzeczy czy wizyt u weterynarza.

Postanowiłam dołączyć do akcji Psijacielu drogi, ponieważ pomyślałam, że będzie to dla mnie ważna lekcja, będę miała możliwość podsumowania dotychczasowych wydatków oraz pomoże mi to w ich planowaniu w przyszłości. Ze względu na to, że Lexi jest ze mną dopiero miesiąc, wpis ten będzie bardziej dotyczył wydatków związanych z pojawieniem się nowego psa w domu, niż tego jak wygląda jego comiesięczne utrzymanie.

Lexi jest psem, na którego długo czekałam i chociaż psy towarzyszą mi całe moje życie, to Lexi jest pierwszym psem, za którego ja jedna jestem całkowicie odpowiedzialna. Decydując się na wzięcie Lexi wiedziałam, że wiąże się to z dużą odpowiedzialnością oraz z comiesięcznymi wydatkami związanymi z jej utrzymaniem, jednak jak to wygląda w praktyce przekonuje się dopiero teraz. 

Zacznę od tego ile kosztowała mnie sama Lexi. Często słyszę to pytanie i niechętnie na nie odpowiadam, ponieważ większość moich znajomych łapię się zaraz za głowę i pyta "jak mogłam wydać tyle pieniędzy na psa?". No cóż, jak chciałam rasowego psa z rodowodem, z "dobrego domu" a nie z pseudohodowli to i tak jestem mega farciarą, że udało mi się znaleźć szczeniaka za 1600zł a nie za 3 tysiące, które są standardową ceną za Parson Russell Terriera. Niestety wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, bo przecież "rasowego" psa można kupić i za 300zł, a co tam kogo obchodzi w jakich warunkach spędził ten pies pierwsze tygodnie życia i który to już miot jego matki. Decydując się na rasowego psa musimy pamiętać o tym, że hodowca musi opłacić utrzymanie zazwyczaj kilku swoich psów oraz wszystkich szczeniąt, zapewnić wszystkim psiakom opiekę weterynaryjną, często również zrobić badania genetyczne swoich psów, aby wykluczyć ewentualne wrodzone choroby i wiele wiele innych. No i oczywiście jeszcze musi na tym wszystkim zarobić. Decydując się na rasowego psa byłam przygotowana na taki wydatek. 

Jeszcze zanim Lexi pojawiła się w naszym domu zrobiłam pierwsze duuuuże zakupy. Chciałam być dobrze przygotowana i zaopatrzona we wszystkie niezbędne sprzęty.

A oto jak wyglądały moje zakupy przez ten ostatni miesiąc:

karma i przysmaki:
  • karma 14kg - 190zł (według moich obliczeń powinna wystarczyć na 2-3 miesiące)
  • przysmaki do treningów - około 40zł 
  • skórzane kości - 20zł 
W sumie wychodzi około 250zł. Na szczęście wszystkiego mamy w zapasie na najbliższy miesiąc lub dwa, więc tę kwotę można rozłożyć na ten okres. 

akcesoria: 
  • kennel klatka - 140zł
  • posłanie - 70zł
  • podkładka pod miskę - 10zł
  • miski - 25zł 
  • zabawki (kong, szarpaki, piłki, pluszak) - około 100zł
  • szelki - około 20zł
  • smycz - 15zł
  • woreczki na odchody - 5zł
W sumie za wszystkie "akcesoria" wychodzi około 385zł. Część niezbędnych psich rzeczy już na szczęście miałam, co znacznie obniżyło koszty moich pierwszych zakupów - np. smycz flexi, obrożę, linkę, transporter, zabawki. Jednak były też rzeczy, które musiałam kupić specjalnie dla Lexi. Część z nich - np. kennel klatka czy miski, to zakup jednorazowy, ale niektóre rzeczy jak np. szelki będę musiała kupić jeszcze raz (właściwie już muszę, bo z poprzednich Lexi wyrosła po trzech tygodniach), z kolei jeszcze inne będę kupować regularne - np. woreczki na odchody. 

higiena:
  • szampon dla szczeniąt - 15zł 
  • podkłady - około 150zł
W sumie około 165zł. Ku mojemu zdziwieniu dużym wydatkiem okazały się podkłady, które kupowałam zarówno w sklepie zoologicznym jak i w aptece (cenowo wychodzi mniej więcej tak samo). Na początku schodziły jak świeże bułeczki, ponieważ przez pierwsze dwa tygodnie Lexi nie mogła jeszcze wychodzić z domu. Teraz pilnuje żeby Lexi załatwiała się na dworze, ale jeszcze zdarzają się jej wpadki, dlatego na razie nie rezygnujemy z podkładów, ale zużywamy ich zdecydowanie mniej i mam nadzieję, że za miesiąc w ogóle już nie będą nam potrzebne i będę mogła skreślić ten punkt z listy. 

weterynarz: 
Do tej pory Lexi miała jedno szczepienie (jedno jeszcze przed nami), odrobaczenie oraz dostała środek zabezpieczający przed kleszczami. Przyznam się szczerze, że nie pamiętam dokładnie ile zapłaciłam dotychczas za wizyty u weterynarza, dlatego wpiszę mniej więcej ile mogło to nas kosztować. 
  • odrobaczanie - około 5zł
  • szczepienie - około 30zł 
  • środek na kleszcze i pchły - około 20zł
W sumie około 55zł. Przed nami jeszcze jedno szczepienie za około 30zł oraz co miesiąc środek na kleszcze za około 20zł (jeśli dobrze pamiętam). Planujemy również sterylizację, kiedy Lexi będzie w odpowiednim wieku - koszt około 150-200zł. Oczywiście muszę być również przygotowana na różne nagłe wizyty u weterynarza. 

Jak do tej pory wszystkie koszty związane z pojawieniem się Lexi w moim życiu to około 2500zł. Jestem bardzo ciekawa, jak będą wyglądały nasze comiesięczne koszty związane z utrzymaniem Lexi, więc być może za miesiąc czy dwa znowu zrobię podsumowanie moich wydatków.

Chociaż posiadanie psa rzeczywiście wiąże się z obowiązkami i wydatkami, to to co się zyskuje w zamian może zrozumieć, tylko ten kto sam posiada psa. Z Lexi ciągle jesteśmy w fazie poznawania się i budowania więzi, ale już teraz nie jestem w stanie sobie wyobrazić sobie mojego życia bez niej i uważam, że wzięcie jej było najlepszą decyzją w moim życiu. 



3 komentarze:

  1. 90zł za 14kg karmy? Kilogram łopatki wieprzowej można upolować za 10zł, wyobraź sobie co siedzi w składzie tej taniej karmy. Poszukaj proszę lepszej jakościowo suchej, a najlepiej - poczytaj o BARFie. Szkoda zdrowia wymarzonego psa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ups wdarł się nam mały chochlik i uciekła jedynka z przodu, ale dziękujemy za zainteresowaniem zdrowiem wymarzonego psa :) już poprawiamy błąd

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń